Jak na prawdziwe wakacje przystało chcieliśmy choć chwilę
spędzić na plaży nad morzem. Dzień zaczął się lenistwem. Wylegiwaliśmy się w
łóżkach do ósmej ;) Potem śniadanko w restauracji i tradycyjnie Falafel
Sandwich. Jest bardzo ciepło, na niebie kilka białych chmurek. Pogoda wymarzona
na plażowanie. Tylko nie na miejskiej plaży, bo tam jest brzydko i nie wypada.
Idziemy więc do jednego z kurortów na płatną plażę. W Intercontinental Hotel przygniotła
nas trochę cena :) 35JD/os (160zł) – jest tu ładnie, są baseny, ale na wygraną
w Lotto trzeba jeszcze poczekać ;)
Idziemy kawałek
dalej, ale niestety widzimy tylko niewykończony budynek wielkiego hotelu i
parkan wokół placu budowy. Przed nami zatrzymuje się taksówka i kierowca pyta
czy zawieść nas na piękną, romantyczną, darmową plażę :) Zaczynamy negocjować
cenę. Zaczęło się od 10JD (46zł) w jedną, a skończyło na 15JD (69zł) w dwie
strony. Jedziemy ok. 15km na południe na „Main Beach 4” nazywaną „Japan Garden”
położoną na południe od słynnej również darmowej „Coral Beach”.
Plaża nie jest najgorsza – są parasolki, toalety za 0,15JD
(0,7zł), prysznice. Jest też kilka palm przełamujących nieco pustynny
krajobraz.
Plaża jest piaszczysta, ale niestety brudna. Pełno tu zwłaszcza
niedopałków papierosów.
Brzeg jest trochę
kamienisty i trudno się wchodzi do morza bez butów. Woda jest za to
„kryształowa” i ciepła i tuż przy brzegu można zobaczyć fragmenty rafy.
szczątki rafy znalezione na piasku :)
Na brzegu można wypożyczyć sprzęt do snurkowania. Na plaży jest
paru plażowiczów z Europy i czujemy się bezpiecznie.
Po kilku kąpielach w wodzie i poleżeniu na słońcu Aurelia dostrzega gościa na lotni lądującego na plaży przed nami. Dostrzega jednak jeszcze coś, co zaczyna nas niepokoić. Za nami nad Aqabą oraz po drugiej stronie zatoki nad egipską Tabą robi się grafitowo i można dostrzec charakterystyczne smugi oznaczające ulewę.
To sobie poleżeliśmy na plaży niecałe 2h, a z taksówkarzem
jesteśmy umówieni za następne 2h. Zwijamy się szybko i ukrywamy pod jednym z plażowych
zadaszeń.
Pod daszkiem przybywa
ludzi, a na niebie przewalają się stalowe chmurzyska. Zaczyna kropić, to
jeszcze nie tragedia, ale zaczyna też mocno wiać.
Wiatr się wzmaga, mocniej
naciągamy czapki, trzymamy plecaczki. Wiatr się jeszcze wzmaga, zaczyna siec
piaskiem. W sklepiku obok przewraca lodówkę z napojami. Ludzie kucają na ziemi,
zatykają uszy przed piaskiem. Fajnie, do taksówki zostało jeszcze 1:45h :)
Wiatr na chwilę osłabł, więc lecimy do jednego z nielicznych murowanych
budynków - wc. Siedzimy w wc tylko, że osobno, bo nie jest koedukacyjny. Ale
przynajmniej na głowę nie pada i wiatru nie trzeba się bać. Po kilkunastu
minutach wiatr jednak słabnie, a deszcz ustaje. Widać jeszcze błyskawice nad
Tabą, ale w graficie nieba powstają dziury przez które świeci słońce.
Wychodzimy z kryjówek i zjadamy przygotowany na drogę falafelki. Czekamy
jeszcze jakiś czas w umówionym miejscu, ale taksówkarz widząc co się dzieje
przyjechał na szczęście pół godziny przed czasem.
W drodze powrotnej jedziemy zatankować. Przygotowuję aparat, aby zrobić zdjęcie cen i stacji. Zjeżdżamy z drogi, ale nie widać stacji? Kierowca wjeżdża w jakieś podwórko i podjeżdża pod garaż. Wylatuje chłopak z baniakami i wlewa paliwo do baku. Kierowca informuje nas, że ludzie tankują tu lepszej jakości paliwo przywożone z pobliskiej Arabii Saudyjskiej mające 95 oktan. Kosztuje 2JD/l (9,2zł). Zwykłe stacje z jordańskim paliwem są położone za miastem. Benzyna ma 90 oktan i kosztuje 1,85JD/l (8,5zł). Kierowca wspomina dawne lata, gdy sprowadzano bardzo tanie paliwo z Iraku.
W drodze powrotnej jedziemy zatankować. Przygotowuję aparat, aby zrobić zdjęcie cen i stacji. Zjeżdżamy z drogi, ale nie widać stacji? Kierowca wjeżdża w jakieś podwórko i podjeżdża pod garaż. Wylatuje chłopak z baniakami i wlewa paliwo do baku. Kierowca informuje nas, że ludzie tankują tu lepszej jakości paliwo przywożone z pobliskiej Arabii Saudyjskiej mające 95 oktan. Kosztuje 2JD/l (9,2zł). Zwykłe stacje z jordańskim paliwem są położone za miastem. Benzyna ma 90 oktan i kosztuje 1,85JD/l (8,5zł). Kierowca wspomina dawne lata, gdy sprowadzano bardzo tanie paliwo z Iraku.
Bardzo dziwią mnie takie ceny paliw. Znalazłem dane (wprawdzie sprzed roku) i Algieria 0.95zł/l, Egipt 0.9zł/l, Libia 0.42zł/l, Arabia Saudyjska 0.38zł/l. Jeśli podjechał pod garaż, to chyba przemyt. 24x aż taka przebitka? To przy granicy powinno być pełno mrówek przewożących paliwo w powiększonych bakach. Czy tankowałby paliwo z przemytu powyżej ceny na stacji? Może chciał uzasadnić cenę kursu, która jest zupełnie OK przy takich kosztach benzyny.
OdpowiedzUsuńPytałem dziś w hotelu w Ammanie i potwierdzili, że litr benzyny w Jordanii kosztuje prawie 2JD (ok.9zł). Jak będę miał jakieś bliższe informacje to napiszę.
Usuńpoprosimy dużoooooo słońca bo u nas strasznie jeseiennie i ponuro!!! ja tez chcę tam Aurelia, te palemki, słonce, przejrzysta woda, to cos dla mnie:):):) śweitne fotki pozdrawiamy i czekamy na was w ponurym Poznaniu:(((((
OdpowiedzUsuńAkurat na tej plaży fajnie było 1,5 godz. później nie było za ciekawie, tyle tylko, że zdążyliśmy wejść 2 razy do wody
UsuńAurelia, opalilas sie!!!! Wiem, ze slonca nie lubisz, ale wyglada ladnie :-)
OdpowiedzUsuństosuję faktor 20, ale to słońce tutaj jest bardzo mocne, trochę się opaliłam, bardzo mocne było nad m. martwym w Ein Gedi :)
Usuń