sobota, 3 listopada 2012

Dzisiaj w Betlejem



Dziś kolejny dzień "ciężkiego" zwiedzania ;)
Głównym celem była Bazylika Narodzenia w Betlejem.
Odwiedziliśmy też jednak nieplanowane miejsca z niezbyt przyjemną końcówką. Jak się okazało Palestyna nie odbiega standardami od wcześniejszych doświadczeń w świecie arabskim. Przynajmniej jeśli chodzi o  naciąganie klienta. Nie daliśmy się jednak taksówkarzowi, choć niesmak po takim wydarzeniu zawsze pozostaje szczególnie jeśli wcześniej ktoś gra twojego przyjaciela, a na koniec próbuje ci wbić przysłowiowy nóż w plecy.
Do Betlejem wybraliśmy się standardowo spod Bramy Damasceńskiej z arabskiego dworca autobusem nr 21 za 7.30ILS/os. Po ok. pół godzinnej jeździe omijając chackpointy dotarliśmy na miejsce. Niestety jest stamtąd kawałek do Bazyliki Narodzenia samotnych turystów od razu napada chmara taksówkarzy.  Ponieważ byliśmy sami rozegrały się przed nami pyskówki i szarpanina z systematycznie coraz niższymi propozycjami cen za przejazd pętli, którą wcześniej przedstawiliśmy. W końcu cena z 250 ILS spadła do 140 ILS. Pojechaliśmy na początek zobaczyć Pole Pasterzy. Tradycja chrześcijańska mówi o objawieniu w tym miejscy pasterzom przez aniołów narodzenia Mesjasza. Oprócz stojącej tu obecnie kaplicy można zwiedzić wykopaliska z licznymi grotami i fragmentami murów  które są śladem pierwszego kościoła powstałego tutaj w IV stuleciu. 



Następnie ruszyliśmy w dłuższą trasę do oddalonego o 20 km Monastyru Mar Saba. Monastyr założony w 439 roku jest wkomponowany w ścianę kanionu. Na terenie Monastyru przechowywane są szczątki świętego ascety Sabasa.

 pustynia Judzka po drodze do Mar Saba


Do środka wpuszczani są jedynie mężczyźni. Niestety nie wolno robić zdjęć. Wnętrze to zupełnie inny świat. Wstęp bez opłat. Kobietą przy wejściu zakonnik udziela jedynie błogosławieństwa i częstuje napojami.


Kolejnym, tym razem nieplanowany, ale zaproponowanym przez taksówkarza punktem (bez jakiejkolwiek sugestii co do zmiany ceny) był Herodion. To spora góra na której 15 lat przed narodzeniem Chrystusa zbudowano pałac Heroda. Przez wieki góra ta przez Arabów nazywana była Rajską Górą wyrasta ona na Pustyni Judzkiej niczym stożek wulkanu. W 2007 roku odkryto tutaj grób Heroda Wielkiego. Na szczycie oprócz podziwiania pięknych widoków można zwiedzić wykopaliska i tunele wydrążone we wnętrzu góry. Wstęp 27 NIS od osoby to jednak całkiem sporo i naszym zdaniem się nie opłaca. Ale mogliśmy to stwierdzić dopiero po fakcie.

 po drodze na Herodion

Prawdziwa Gwiazda Betlejemska

Herodion

Ulegliśmy namowom taksówkarza i pojechaliśmy zobaczyć Hebron. Jedno z najważniejszych miast dla Palestyńczyków z tragiczną historią i bardzo skomplikowaną sytuacją polityczną. Tragiczna historia dotyczy 1994 roku i masakry jaka się dokonała w meczecie Ibrahima, kiedy żydowski wariat otworzył ogień z broni maszynowej podczas ramadanu do modlących. Zabił 29 i 200 ranił. Sytuacja polityczna jest totalnie zakręcona. Miasto z uwagi na znajdujące się tu groby Abrahama, Izaaka i Jakuba jest ważne dla Żydów, Muzułmanów i Chrześcijan. W mieście powstają nowe osiedla żydowskie jest mnóstwo uzbrojonego wojska i punktów kontrolnych. Są ulice na które nie wolno wchodzić Arabom. Miasto i budynki podzielone są murami. Sytuacja ta z jednej strony doprowadziła do opuszczenia wielu domów. W innych dochodzi do sytuacji absurdalnych, gdy ludzie zmuszeni są wchodzić do domów przez okna bo drzwi leżą po  stronie żydowskiej. Z kolei innym (arabom) za opuszczenie domu i wyprowadzkę oferuje się 1mln $ najczęściej bezskutecznie.

okno zamiast drzwi

Słynna w Hebronie huta szkła i ceramiki

 sklep firmowy
  
Palestyńczyk który odrzucił propozycję 1 mln $ - gawędziliśmy pijąc kawę.

 Meczet Ibrahima. Po prawej Aurelia w pelerynie niczym rycerz Jedi  ;)

Potem szybko wróciliśmy do Betlejem. W pierwszej kolejności szybka fotka panoramy miasta.



Potem pobiegliśmy zobaczyć Grotę Mleczną. Maryja zatrzymała się tutaj, żeby nakarmić małego Jezusa.

 Maryja karmiąca dziecię

I w końcu dotarliśmy do Bazyliki Narodzenia. Na wejście do miejsca narodzin Jezusa czekaliśmy prawie godzinę, ludzi full , a tu zbliża się godzina zamknięcia. Bardzo trudno było zrobić to zdjęcie, bo co chwilę ktoś nurkował pod ołtarzem i odprawiał swoje gusła. Tłum popędzany przez porządkowych napierał z kilku stron. Zero atmosfery modlitwy jedynie frustracja.


weseli pielgrzymi  z Zimbabwe :), tuż przed nami Indonezyjczycy

miejsce narodzenia zdjęcie okupione "walką" z pielgrzymami

I na koniec odwiezieni przez naszego taksówkarza do pieszego przejścia granicznego za którym czekają autobusy do Jerozolimy. Próbowaliśmy zapłacić mu umówioną kwotę co spotkało się z gwałtowną reakcją i zażądaniem 478 NIS co również dla nas było pewnym szokiem. Skończyło się na zapłaceniu 200 NIS i nieprzyjemnym rozstaniu. Autobusem nr 124 za 5,20ILS/os wróciliśmy do Bramy Damasceńskiej.
To był dzień pełen wrażeń i emocji. Teraz marzymy o łóżeczku :)

2 komentarze:

  1. "ktoś gra twojego przyjaciela, a na koniec próbuje ci wbić przysłowiowy nóż w plecy."

    Uff, całe szczęście, że tylko przysłowiowy ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Witajcie! śledzę cały czas waszą trasę i widzę że momentami robi się bardzo gorąco i niebezpiecznie:( uważajcie na siebie!! oby spotkało was jak najmniej takich sytuacji!!! trzymam kciuki za was!!! nie dajcie się!!!!już dużo udało wam się zwiedzić, na pewno więcej niż z wycieczką!ciekawe zdjęcia, które bardzo mi się podobają!w tunezji tez miałam przejawy natarczywości ze strony arabów! strasznie natrętni! trzymajcie się! czekam na kolejnego posta i zdjęcia:):) przynajmniej odrobinę mogę czuć się z wami na wyjeździe:):)

    OdpowiedzUsuń