Dziś byliśmy nad morzem Martwym w największej depresji na Ziemi
411m pod poziomem morza. Morze Martwe jest bardzo zasolonym zbiornikiem
wodnym (10x bardziej niż Ocean). Dlatego
nie ma tu ryb, a życie ogranicza się do kilkunastu gatunków bakterii.
Ludzie przyjeżdżają tu głównie z powodu niespotykanej możliwości unoszenia się na powierzchni wody bez potrzeby wykonywania jakiegokolwiek ruchu oraz leczniczego wpływu na skórę czarnego, bogatego w minerały błota powstającego na brzegu.
Chcieliśmy zobaczyć jak to jest z tym unoszeniem, ale mieliśmy również cel odkrywczy :)
Rano pojechaliśmy z pod murów starego miasta tramwajem na dworzec autobusowy. Najbliżej do przystanku jest spod Bramy Nowej lub Damasceńskiej. Spod Bramy Jaffa parę kroków więcej.
Ludzie przyjeżdżają tu głównie z powodu niespotykanej możliwości unoszenia się na powierzchni wody bez potrzeby wykonywania jakiegokolwiek ruchu oraz leczniczego wpływu na skórę czarnego, bogatego w minerały błota powstającego na brzegu.
Chcieliśmy zobaczyć jak to jest z tym unoszeniem, ale mieliśmy również cel odkrywczy :)
Rano pojechaliśmy z pod murów starego miasta tramwajem na dworzec autobusowy. Najbliżej do przystanku jest spod Bramy Nowej lub Damasceńskiej. Spod Bramy Jaffa parę kroków więcej.
Od kilku lat
w Jerozolimie jeździ tramwaj. Jest to co prawda tylko jedna linia ale na
popularnej trasie, bardzo nowoczesna i daje duży komfort przemieszczania. Bilet
kosztuje 6,60ILS i kupuje się go w automacie na przystanku. Obsługa automatu
nie jest skomplikowana po włączeniu języka angielskiego. Daliśmy radę bez
pomocy ;) Automat przyjmuje również banknoty i wydaje resztę. Po wejściu do
tramwaju bilet należy skasować wpuszczając go odpowiednią stroną (paskiem
magnetycznym od siebie i strzałkami w dół) tak aby nadrukował datę i godzinę. Nazwy
kolejnych przystanków są wyświetlane na wyświetlaczach oraz jest informacja z
głośnika. Ponadto w tramwaju znajduje się schemat linii z powypisywanymi
przystankami.
Budynek w tle z zegarem to dworzec autobusowy
Dworzec autobusowy to dość wysoki nowy budynek, ale nie widać
w nim autobusów. Przy wejściu bramki i kontrola bagażu. Wchodzimy do środka, a
tu galeria handlowa. Strzałki kierują nas w górę. Wjeżdżamy 2 piętra ruchomymi
schodami i tu dopiero są kasy oraz wyjścia do odpowiednich stanowisk.
Kupujemy bilet do Ein Gedi (37,50NIS/os w jedną stronę) - to
jedna z dwóch najbardziej popularnych plaż i w odróżnieniu od kurortu Ein Bokek
jest bezpłatna. Poza tym są i inne powody dlaczego zdecydowaliśmy się na Ein
Gedi. Jest bliżej Jerozolimy i przede wszystkim plaża jest naturalna.
Południowa część morza Martwego nad którą leży Ein Bokek jest sztucznie
powstałym zbiornikiem.
Przed wyjściem na stanowisko nr 5 zebrała się już spora
grupka, choć do planowanego odjazdu było jeszcze 15 minut (czasy, numery
autobusów i ceny można sobie wcześniej sprawdzić na stronie izraelskich linii
autokarowych Egged http://www.egged.co.il/Eng/ ) W pewnym momencie ludzie
zaczęli wychodzić za przeszklone drzwi do stanowiska. Jednak jak się okazało
podjechał tu autobus do Eilatu. Następnie na stanowisko po lewej i prawej
podjechały kolejne autobusy również do Eilatu. Poirytowanie rosło, a tłum gęstniał.
Wreszcie z 30 min opóźnieniem podjechał właściwy autobus. Tak się złożyło, że
staliśmy przy samym wejściu, ale o mało nie wszedłem do autobusu przez
rozpychające się ruskie baby. Zresztą ruskie babcie wszędzie się rozpychają taka
już pewnie u nich kultura. Ostatecznie miejsca nie zabrakło dla nikogo.
Do celu jedziemy 1,5h z przystankiem na wc po drodze ;) Jedziemy przez pustynne tereny z księżycowymi krajobrazami drogą nr 90. Z wyjściem na właściwym przystanku nie ma problemu wystarczy uprzedzić kierowcę.
Do celu jedziemy 1,5h z przystankiem na wc po drodze ;) Jedziemy przez pustynne tereny z księżycowymi krajobrazami drogą nr 90. Z wyjściem na właściwym przystanku nie ma problemu wystarczy uprzedzić kierowcę.
Po wyjściu uderza w nas gorące powietrze. Termometr na plaży wskazuje 36⁰ w cieniu. To chyba najcieplejszy rejon Izraela. Słońce świeci tu 300 dni w roku. W zasadzie jest to pustynia.
Sopot ;)
Plaża jest kamienista i stroma ale sympatyczna. Są tu
darmowe prysznice do spłukania soli po kąpieli i toalety za 2NIS. Rozbieramy
się i kuśtykamy po kamieniach do wody.
Wchodzimy razem pozostawiając ubrania i plecaki na brzegu.
Są bezpieczne bo brzeg jest stromy, a my dryfujemy w wodzie kilka metrów od
nich. Wrażenia są rzeczywiście niesamowite. Fajnie leży się na plecach i przy
okazji nieźle napina się brzuch ;) Trochę gorzej pływa właśnie na brzuchu bo
ryzyko dostania się wody do oka lub na język jest duże, a jest naprawdę na maksa
słona. Pobraliśmy próbkę wody do badań (info dla Jacka) ;)
Po krótkiej kąpieli bez błota (niestety nie zauważyliśmy)
Postanowiliśmy przejść do realizacji równie ważnego dla nas celu odkrywczego ;)
na wybrzeżu można znaleźć naturalne błotne sadzawki
Przy okazji stała się rzecz mało prawdopodobna, nad brzegiem
morza w którym prawie nie ma życia znaleźliśmy muszelkę:)
Na początek kilka słów wstępu. Morze Martwe wysycha. W ciągu
ostatnich 30 lat skurczyło się o 30%. Powodem kurczenia jak i zasolenia jest na
pewno intensywne parowanie, ale nie tylko to. Morze jest zasilane głównie przez
rzekę Jordan. A na skutek budowy tam i zbiorników na rzece oraz czerpania
dużych ilości wody na cele konsumpcyjne przez Izrael, Jordanię i Syrię coraz
mniej wody dopływa do morza. Sytuacja ta doprowadziła do powstania na wybrzeżu
w ostatnich latach tysięcy lei krasowych (ang. sing hole). Są to różnej
wielkości zapadliska powstające na skutek zawalenia się ziemi z nad powstałymi
pustymi przestrzeniami z których zniknęła woda. Problem zaczyna być coraz bardziej poważny
ponieważ zapadliska powstają w pobliskiej drodze głównej oraz pod budynkami.
Leje nazywane są zemstą morza Martwego.
Podczas marszu brzegiem morza podziwialiśmy solne formacje.
wystające kolce są ostre jak żyletki
Po godzinnym marszu dotarliśmy do zapadlisk. Dziurom w ziemi nie można odmówić urody. Oczka wodne
wypełnione wodą o różnych kolorach wyglądają fantastycznie. Bardzo chcieliśmy
zobaczyć je na własne oczy. Jest tylko jeden szkopuł poruszanie się po tych
terenach jest dość niebezpieczne i trzeba to robić z dużą rozwagą. Chodzi się
niczym po lodowcu. Ziemia dudni jak lód pod nogami i tworzą się szczeliny.
Miejscami powstają niemal ruchome piaski.
Proszę bardzo. :-) Zrobimy przewodność elektryczną i chlorki. Macie 50ml wody?
OdpowiedzUsuńniestety 10 ml:(
UsuńOK. Nie wylewajcie, zasolenie takie, że na pewno wystarczy do chlorków. Gorzej z przewodnością, bo pewnie nie uda się mojej elektrody zanurzyć.
UsuńPytanie glupie, w koncu to Morze Martwe, ale co tam... Czy jakas w ogole flora i fauna tam jest, chocby porosty i krabiki? Storczyki niektore w koncu rosna na samym prawie wapnie, wiec moze na soli tez cos daje rade?
OdpowiedzUsuńPozdrowienia i trzymajcie za mnie kciuki jutro mam operacje :-(
będziemy o Tobie pamiętać, wszystko będzie dobrze :) co do życia w tym morzu to tyle co doczytaliśmy to żyje w nim kilkanaście gatunków bakterii, ale chyba nic większego, chociaż Rafał znalazł muszelkę.
Usuń