czwartek, 1 listopada 2012

Przystanek Okęcie



Z Poznania odjechaliśmy w zatłoczonym pociągu. Widać, że jutro 1 listopada. Dobrze że mieliśmy miejscówki bo sporo ludzi stało na korytarzu. Do Warszawy dojechaliśmy dość punktualnie, przed 18 lot mamy o 22:50 jest więc sporo czasu. Postanowiliśmy coś wypić w jednej z dworcowych kawiarenek. Aurelia kupiła kawę za 7.50zł w mikro kubku a ja herbatę za 5 zł w wielkim kuble :) 


Od czasu Euro jest fajnie, pociąg bezpośrednio na lotnisko, nigdzie nie trzeba biegać. Zaczął nam się podobać ten spokój. Zapomnieliśmy jednak o starej podróżniczej zasadzie, jak robi się zbyt sympatycznie to znaczy że za chwilę coś dupnie. Idziemy więc „tajnym” obczajonym wcześniej przejściem tunelami na dworzec W-wa Śródmieście. Żadnych kierunkowskazów dla niewtajemniczonych nie zauważyliśmy. Na Śródmieściu sporo ludzi, a my bez biletu, ale spokojnie ponoć są automaty. Niestety okazało się, że automaty są ale na Centralnym, a tu kilometrowa kolejka do kasy. Więc w tył zwrot i powrotem kilkaset metrów do kas na Centralnym. Zaczynamy czuć ciężar plecaków i robi się bardzo ciepło. Nie widzimy automatów i nie zawracamy sobie głowy szukaniem ich. Podchodzimy do tajnej zakamuflowanej kasy, gdzie stoi tylko kilka osób. Okazuje się jednak, że biletów nam nie sprzedadzą bo to nie KM tylko SKM i bilety należy kupić w kiosku z prasą. Ok. mamy już bilety za całe 3.60zł sztuka:). I znów kilkaset metrów na Śródmieście. Teraz tylko mała zagadka. Który peron? Na szczęście znaleźliśmy jakiś rozkład.
Jedziemy niemal pustym pięknym pociągiem. Teraz już pójdzie gładko. Nie tak szybko jesteśmy jednak w Polsce i doświadczenie Kambodżańsko-Indyjskie się przydaje. Wysiedliśmy na stacji końcowej. I nie bardzo było wiadomo gdzie iść dalej. Trafiliśmy  na tłum ortodoksów :), który akurat się pojawił, gdy nie wiedzieliśmy gdzie iść. Po kilku zbłądzeniach obchodząc jakieś parkany w końcu odnieśliśmy - sukces jest nasz terminal! :)
Na lotnisku sporo Żydów. Równolegle odbędą się 2 loty do Tel Avivu. Obejrzeliśmy sobie ciekawą wystawkę nielegalnych towarów zarekwirowanych podróżnym. Powaliła mnie zmumifikowana noga słonia!


Kilka uwag:
- Na lotnisku nie ma darmowego wi-fi są tylko hot spoty w niektórych obszarach terminalu należące np. do empiku.
- Ceny jako tako przystępne, nawet w sklepach wolnocłowych. Cena kawy zaczyna się od 15,90zł, kolczyki Swarovskiego 59zł (pierwszy souvenir z podróży już zakupiony J)

2 komentarze:

  1. co za suveniry:):) ale ktoś ma pomysły aby przewieść takie cacko:):)ten tygrys nawet by mi się przydał w pracy:):):)

    OdpowiedzUsuń