I po raz kolejny ten sam początek dnia. Pobudka 6:30, za
oknem prawie ciemno, standartowe poranne czynności robione w pośpiechu tym
bardziej, że wczoraj padł Internet i teraz dopiero można było wrzucić szybko
nowego posta. Hotelowe śniadanie czyli standard – gotowane jajko, serek, dżem,
jogurt naturalny, kilka listków pomidora i ogórka, chleb i herbata. O 8:00 kilkuminutowy
transport busem hotelowym do bram Petry. Jest jak zwykle bardzo chłodno,
polary, ortaliony, czapki, ale już wychodzi słonko i zapowiada się piękny dzień.
W ekspresowym tempie przechodzimy kanion Siq prowadzący do Skarbca (innej
możliwości nie ma) wyprzedzając po drodze małe grupki turystów. Dziś postanowiliśmy
znaleźć słynny punkt widokowy na Skarbiec. Nie jest to takie całkiem proste.
Mamy wrażenie, że na temat dotarcia do takich atrakcji specjalnie nie podaje
się informacji. Może po to, aby zarobili przewodnicy, a może dla bezpieczeństwa,
aby uniknąć tam tłumów, bo takie miejsca są dosyć eksponowane i często niezabezpieczone.
Idziemy więc na czuja z nadzieją, że odnajdziemy drogę w labiryncie skał i nie
zgubimy się dzięki gps :) Nasza trasa przebiega wzdłuż Grobów Królewskich szukając
schodów w górę za ostatnim z nich. Znaleźliśmy je bez problemu i szybko
podchodzimy w górę spotykając tylko jedną parę. Ze szlaku podziwiamy widok na amfiteatr
zbudowany 2000 lat temu przez Nabatejczyków, mogący pomieścić 8,5 tyś ludzi.
Dochodzimy do ładnie
położonego punktu widokowego, ale stąd nie widać niestety Skarbca i skończyła
się też wyraźna ścieżka. Nie ma oznaczeń, nie ma się kogo spytać. Patrzymy na
wskazania gps, dzięki któremu znamy kierunek dalszej wędrówki. Z daleka widzimy
jakieś pozostałości nabatejskich schodów. Idziemy więc. Teren robi się coraz
bardziej tajemniczy, brak jakichkolwiek śladów wskazujących w którą stronę iść.
w poszukiwaniu łatwiejszej drogi
Kluczymy między skałami i ustawiamy kopczyki z kamieni dla
łatwiejszego odnalezienia drogi powrotnej. Przeciskamy się szczelinami i
wspinamy po ściankach.
W pewnym momencie słyszymy dzwonki. Wychodzimy na pobliską
skałę i dostrzegamy za nią Beduina z kozami. Zauważył nas i zaprosił na herbatę
przy ognisku.
herbatka u Ismaila
Siedzimy więc z Beduinem podziwiając kozy i okolicę.
Wymieniamy pojedyncze zdania. Beduin wskazuje nam właściwą drogę do skarbca. Okazuje
się, że jesteśmy za wysoko. Niedaleko jest wydeptana ścieżka po której
przemykają pojedyncze osoby.
Schodzimy i po kilku minutach podziwiamy Skarbiec
z góry.
W drodze powrotnej dużo prostszej szukamy dalszych atrakcji.
Aurelia wypatruje na skałach słynną w okolicach Morza Czerwonego niebieską
jaszczurkę z rodziny Agama.
Nie potrafiliśmy oprzeć się pokusie by spróbować kilku
wspinaczkowych przechwytów na kuszących formacjach skalnych.
Postanawiamy wcześniej wrócić do hotelu, bo jutro o 6:20
wyruszamy na pustynię Wadi Rum. Ok. 14.00 w łatwo osiągalnych miejscach Petry jest niczym jak na Krupówkach :).
tu też są możliwe zakupy bez wysiadania z pojazdu ;)
Hej!
OdpowiedzUsuńAle wspaniala wyprawa!Wspaniale zdjecia!
Te widoki zapieraja dech w piersiach...
Choc wy pewnie wsrod takich skal czujecie sie jak ryba w wodzie... a raczej jak jaszczurka na pustyni:-)
Dziekuje jeszcze raz za pozdrowienia i poswiecona mi modlitwe!
Pozdrawiam i nadrabiam lekture bloga
/Marta
bardzo się cieszymy, że jesteś znów z nami :), życzymy Tobie zdrowia i pozdrawiamy
Usuńp.s. skały są tutaj niesamowite
"wczoraj padł Internet i teraz dopiero można było wrzucić szybko nowego posta."
OdpowiedzUsuńUważajcie, tak regularnie wrzucacie wpisy, że 2 dni opóźnienia i zaczynam organizować akcję poszukiwawczą :-)
Nie żartuj, bo moja mama się już denerwowała ;)
UsuńTo normalne. Mój tato chciał jechać i szukać mojego brata w Chorwacji, bo miał zadzwonić, a nie zadzwonił.
UsuńAle kierunek macie dobry, Izrael już opuściliście :-) Rok temu też nie obyło się bez przygód (powódź).
Super obejrzeć takie widoki gdy za oknem mgła i chłód :) Dziękujemy za relacje i czekamy na cd!
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Aga i Jacek
gorąco pozdrawiamy i dziękujemy za miłe słowa :)
Usuń